Winda się
zatrzymała, drzwi się otworzyły, a Harry natychmiast się ode mnie odsunął.
Dwójka elegancko ubranych facetów weszła do windy uśmiechając się pod nosem.
Serce waliło mi jakbym przebiegł jakiś maraton. Rzuciłem spojrzenie na
Harry’ego, ale ten stał opanowany i spokojny jakby właśnie rozwiązywał sudoku.
To było niesprawiedliwe. Kiedy we mnie aż się gotowało, aż serce chciało mi
wybiec z piersi z krzykiem, że właśnie całowałem się z najcudowniejszym facetem
na świecie, a On sobie stał. Taki spokojny. Taki przystojny. Tak mistrzowsko
opanowany. Musiał się domyślić, że na niego patrzę, bo zerknął na mnie i
mrugnął jednym okiem. Serce mi znów zaczęło wybijać nierówny rytm.
Zatrzymaliśmy się na pierwszym piętrze. Dwójka mężczyzn wysiadła, a my
zjechaliśmy jeszcze jedno piętro w dół. Drzwi rozsunęły się kiedy znaleźliśmy
się na parterze, Harry wziął mnie za rękę i wręcz wyciągnął z windy.
- Ach te
windy - mruknął pod nosem ciągnąc mnie za sobą.
Dotarliśmy do
jego pięknego, srebrnego samochodu. Usiadł na miejscu kierowcy i czekał aż ja
zajmę miejsce pasażera. Wślizgnąłem się na siedzenie i cicho przymknąłem
drzwiczki. Odpalił audi i wyjechał z parkingu. Rzuciłem mu spojrzenie z ukosa.
Przybrał chłodną maskę. Jego twarz nie zdradzała żadnych emocji, za to moja na
pewno była cała czerwona. Włączył odtwarzacz MP3 z którego popłynęła jakaś
nieznana mi dotąd piosenka. Harry prowadzi swobodnie i z dużą pewnością siebie.
- Jaka to
piosenka?
- Fuck it.
Podoba Ci się? – zapytał Harry lekko na mnie spoglądając
- Ma bardzo
ciekawe i mądrze dobrane słowa. Tak, podoba mi się – odpowiedziałem i odwróciłem
głowę w stronę szyby. Przyglądałem się mijanym budynkom, drzewom, ludziom
słuchając bardzo dobrej muzyki, która mnie wyciszyła, ale zarówno dała dużo do
przemyślenia.
- Możesz to
włączyć raz jeszcze? – zapytałem, gdy utwór dobiegł końca. Harry tylko się
uśmiechnął i nacisnął przycisk, który sprawił, że wnętrze samochodu znów
utonęło w dźwiękach tak podobającej mi się piosenki.
Chwilę później dotarliśmy do mojego mieszkania. Cała jazda nie trwała za długo.
- Louisie - zaczął
mówić Harry – to co wydarzyło się w windzie już nigdy się nie powtórzy. Chyba,
że zrobimy to z premedytacją.
Zatrzymałem się w pół gestu. Miałem rękę na klamce. Dlaczego nie chce mnie
drugi raz pocałować? Zrobiłem lekko nadąsaną minę. Nie rozumiałem. Jeszcze
przed paroma minutami aż się na mnie rzucił, a teraz mówi mi, że już mnie nie
chce pocałować. Harry powinien zmienić swoje nazwisko na Tajemnica, to by wtedy
wszystko wyjaśniło. Spojrzał na mnie i wysiadł z samochodu i otworzył przede
mną drzwiczki co było równe temu ‘to już koniec naszego spotkania’.
- Podobało mi się to, co wydarzyło się w widzie – wymamrotałem podczas wysiadania.
Usłyszałem jak Harry głośno wciągnął powietrze. Nic nie powiedziałem tylko skierowałem się w stronę domu. Za plecami usłyszałem jednak głos Harry’ego:
- Przyjadę po
Ciebie o 20
Nie odwracając
się dotarłem do drzwi. Odwróciłem się i dostrzegłem tylko srebrne audi odjeżdżające
spod domu. Z ciężkim sercem, ale z uśmiechem na ustach wszedłem do domu.
Ana siedziała przed telewizorem i oczywiście jak to Ona miała w zwyczaju oglądała skinów.
- Wróciłeś - krzyknęła,
gdy mnie tylko zobaczyła
- Tak, wróciłem.
- Jesteś głodny?
Zjadłeś u Jack’a śniadanie, czy Ci coś przygotować?
- Nie spokojnie
kochanie. Zjadłem śniadanie – nawet w windzie poprawiłem deserem, ale o tym nie
musiała już wiedzieć
- To dobrze, ale
dlaczego zostałeś u niego? Nie mogłeś przyjechać na noc do domu?
- Ana…
- zacząłem. Nie wiedziałem czy powiedzieć jej prawdę czy nadal ją okłamywać.
Stwierdziłem, że kłamstwo ma i tak i tak krótkie nogi, więc zdecydowałem się
powiedzieć jej prawdę. Usiałem obok niej i zacząłem jeszcze raz – Ana, nie byłam
u Jack’a - moja współlokatorka zrobiła wielkie oczy, ale dała mi mówić
dalej - Ana, nie chciałem Cię okłamać, ale wiem, że gdybym wczoraj wyznał Ci
prawdę zasypałabyś mnie od razy gradem pytań. Byłem u Haryy’ego – Anie teraz już
w ogóle szczęka opadła –Tak, byłem u Harry’ego. Podjechał pod klub, wziął mnie
z chodnika, bo mnie jakieś dzieciaki pobiły, ale jest okej, jak widzisz nic mi
nie jest - szybko dodałem –Spędziłem u niego noc i mnie teraz odwiózł do
domu-pominąłem wiele szczegółów, ale nie chciałem aby na razie o nich wiedziała.
- I to wszystko?
Tak po prostu spędziłeś u niego noc? W domu?
- W mieszkaniu
Ana. W mieszkaniu – dodałem, ale popatrzyła na mnie takim wzrokiem, że nie
dodałem nic więcej, a później po prostu najnormalniej w świecie się roześmiała.
Zaczęła się śmiać tak, że nie mogła złapać oddechu. Czekałem aż jej ten napad
przejdzie.
- Okej Lou, nie
chcę wiedzieć nic więcej.
- Ale nawet nie
ma co więcej opowiadać. Spałem w sypialni dla gości…
- Dobrze Louis,
dobrze – powiedziała z uśmiechem – Pamiętaj, że tylko winny się tłumaczy
- Nie jestem
winny – powiedziałem spuszczając wzrok – Idę z nim jeszcze dziś o dwudziestej na
kolację
- Co? – wykrzyknęła
- Tak. Nie
musisz i nic pytać. Zgodziłem się na tą kolację, bo chcę z nim porozmawiać, nie
zadawaj mi żadnych głupich pytań, proszę
- Okej, okej – dodała
– ale będziesz mi musiał później znów wszystko powiedzieć, ale teraz to już
całkowitą prawdę, bez żadnego owijania w bawełnę
- Dobrze. Powiem
Ci wszystko jak na spowiedzi – powiedziałem jej z uśmiechem, który od razu odwzajemniła - a
teraz idę na górę trochę pobyć sam, nie masz nic przeciwko, prawda?
- Oczywiście. O
14 zrobię obiad, więc jak coś to zapraszam do kuchni
Opowiedziałem
jej skinięciem głowy i poszedłem do swojej sypialni. Położyłem się na łóżku,
kładąc obok siebie laptopa i włączając ‘Fuck it’ odprężyłem się. Leżałem i
myślałem. Myślałem o Harrym. O jego malinowych ustach, które dziś znalazły się
na moich. Myślałem o jego dotyku, który dane mi było odczuwać jedynie przez
chwilę. Miał takie gorące ręce. Jego oczy, tak bardzo szmaragdowo zielone,
kiedy wpatrywał się we mnie. Ale najbardziej nurtowało mnie to jaką On może
mieć tajemnicę. Dlaczego już mnie nie dotknie, nie pocałuje? No chyba, że
dostanie na to moją pisemną zgodę. Rozmyślając tak o tym wszystkim,
najnormalniej w świecie, jak zwykły człowiek zapałem w sen.
Obudziłem się
typowo przed czternastą, więc zszedłem na dół, gdzie Ana już nakładła nam obiad
na talerze. Zrobiła kurczaka po chińsku z ryżem. Najlepsze jedzenie jakie
mogłaby zrobić. Usiadłem przy stole zaraz po mnie usiadła Ana.
- Smacznego Lou
- Smacznego
Jedliśmy
popychając ploty. Dowiedziałem się, że sąsiadka z naprzeciwka mająca 17 lat
właśnie zaszła w ciąże ze swoim chłopakiem, który ją rzucił. Biedna dziewczyna.
Została z problemem sama, ale tak się dzieje kiedy jest się nieodpowiedzialnym pomyślałem.
Po kolacji Ana
wyszła na randkę z jakimś chłopakiem, a ja usiadłem przed telewizorem. Obejrzałem
szybkich i wściekłych, których uwielbiałem. Zawsze jarały mnie szybkie auta i
wyścigi. Lubiłem takie coś oglądać. Tak samo jak różnego rodzaju mecze, ale
tylko w jednej pozycji – przed telewizorem, na kanapie na chipsami i piwem na
stole. Tak bo był idealny wieczór. Po udanym seansie przebrałem się w bardziej
odpowiedni strój do restauracji i czekałem na Harry’ego. Dokładnie o 20
usłyszałem parkujące pod domem auto. Chwilę później rozległ się dzwonek do
drzwi. Poszedłem otworzyć. Harry stał na ganku i czarnym garniturze i w czarnej
koszuli. Ideał. No po prostu ideał.
- Dobry wieczór
panie Tomlinson – powiedział pokazując swoje białe i równe zęby
- Witaj – opowiedziałem
- Gotowy? – zapytał
- Oczywiście –
powiedziałem i zamknąłem za sobą drzwi.
- Dobrze
wyglądasz – powiedział Styles lustrując mnie wzrokiem od góry do dołu kiedy
kierowaliśmy się w stronę samochodu. Uśmiechnąłem się pod nosem
- Ty również niczego
sobie
Zaczęliśmy się
śmiać. Wsiedliśmy do samochodu i wyjechaliśmy na drogę.
- Dokąd
jedziemy? – zadałem pytanie
- Niespodzianka – odpowiedział
tajemniczym głosem zerkając na mnie. Oczy my błyszczały. Uśmiechnąłem się. Dalszą drogę pokonaliśmy w miłej rozmowie. Aż
byłem w szoku kiedy tak spokojnie rozmawialiśmy.
- Jesteśmy na
miejscu – powiedział Harry parkując samochód.
Wysiedliśmy i
skierowaliśmy się w stronę restauracji, która już od frontu krzyczała ‘jestem
droga! Przyjdź do mnie i wydaj swoje miliony!’ Zrobiło mi się głupio, że Harry
ma tyle pieniędzy, a ja nie mam prawie nic. Weszliśmy do środka. Była bardzo przytulnie.
Owszem na każdym kroku było widać bogactwo, ale naprawdę starałem się na to nie
zwracać uwagi. Przeszliśmy na sam koniec do najbardziej ‘prywatnego’ stolika
jaki można by było zamówić w tym miejscu. Usiedliśmy i złożyliśmy zamówienie.
Wybrałem sushi, bo zawsze chciałem je spróbować, a nie miałem nigdy okazji.
Harry zamówił dokładnie to samo co ja. Rozmowa nadal przebiegała dość
przyjemnie, nawet po podaniu posiłku. Byłem ciekawy kiedy ta cała atmosfera
pęknie jak bańka mydlana. Nie musiałem na to wcale długo czekać. Po zjedzeniu
naszych dań Harry zaczął temat wyciągając z kieszeni marynarki jakąś szarą
kopertę
- Tutaj znajdują
się wszystkie dokumenty.
- To znaczy? – zapytałem
- O zachowaniu
poufności. Nie musisz się na nic zgadzać, pamiętaj o tym, ale wszystko co tutaj
znajdziesz musi zostać pomiędzy nami. –s pojrzał mi w oczy – WSZYSTKO
- Dobrze – odpowiedziałem
mu cicho – Ale dlaczego? Co tutaj się znajduje?
- Dowiesz się w
domu. Nie chcę niszczyć tak miłego wieczoru, a w sumie to całego dnia.
Otworzysz to w domu dobrze? Przeczytasz wszystko i podejmiesz decyzję. Jeśli
będziesz miał jakieś pytania do zadzwoń do mnie. Wszystko będziemy mogli
omówić. Jeżeli któryś z punktów wyda Ci się nieodpowiedni, będziemy mogli go
negocjować. Wszystko podlega dyskusji. Zawsze można pójść na jakiś kompromis.
Proszę Cię tylko o jedno – powiedział łapiąc na stole moje dłonie – jeżeli nie
zgodzisz się na nic z tego co tutaj wyczytasz, proszę Cię nie znienawidź mnie.
Tylko o to Cię proszę.
Nie wiedziałem
co o tym myśleć. Po raz kolejny w ciągu tych kilku dni miałem mętlik w głowie.
- Dobrze – odpowiedziałem,
aby go troszkę uspokoić.
- Pamiętaj
Louis, nie musisz niczego podpisywać. Niczego. Jesteś osobą obdarzoną wyborem.
- Dobrze Harry,
dobrze. Przejrzę to wszystko na spokojnie w domu, ale nie chciałbym aby ten
wieczór się już kończył.
- Ja też bym
tego nie chciał Louis. Chciałbym tyle rzeczy z Tobą zrobić. Nawet sobie nie
wyobrażasz jakich, ale na razie nie mam prawa Cię dotknąć. Odwiozę Cię do domu
i skontaktujesz się ze mną jak już wszystko poznasz i się nad tym zastanowisz.
On chciałby coś
ze mną zrobić? Ale co? Czy chodzi mu o sex? Czy chciałby powtórzyć sytuację z
windy? Coraz bardziej jestem zauroczony tym facetem. Teraz mogę już w pełni
świadomości powiedzieć, że jestem gejem i jestem na sto procent pewny, że On
nim również jest.
- Dobrze – odpowiedziałem
krótko, bo nie chciałem żeby poznał po tonie mojego głosu, że coś jest nie tak
Wyszliśmy z lokalu
i wsiedliśmy do samochodu. Harry usiadł ze mną na tylnim siedzeniu co było dla
mnie dziwną sytuacją. Zauważyłem czarną szybę pomiędzy nami, a kierowcą.
- Możemy jechać – odezwał
się Harry i samochód ruszył. Spojrzałem na niego pytającym wzrokiem
- To Joe jest
kierowcą. Chciałem z Tobą jeszcze spędzić te ostatnie chwile tego wieczora.
Szczęka mi
opadła. Jechaliśmy spokojnie siedząc obok siebie i rozmawiając o mnie i moim
życiu. Harry wypytywał mnie o dzieciństwo, które było szczęśliwe. Opowiedziałem
mu jak na piąte urodziny mama niosła mi tort a ja biegnąc do niego potknąłem
się i twarzą uderzyłem w sam jego środek. Harry zaczął się śmiać. Miał
zaraźliwy, ale zarówno piękny śmiech.
Kiedy auto się zatrzymało zrozumiałem, że musieliśmy już dojechać. Harry
pochylił się nade mną i lekko musną moje usta. Kiedy się z powrotem wyprostował
rzucił tylko
- Powiedzmy, że
to było zanim Ci dałem te dokumenty – uśmiechnął się do mnie – Dobranoc Louisie
Wysiadając z
auta powiedziałem
- Dobrej nocy
Harry
NIESPODZIANKA!
Napisałam 10 rozdział i postanowiłam go dodać, chociaż na początku nie chciał mi się w ogóle dodać i nie wiem o co chodzi i dlatego trochę inaczej wygląda inż cała reszta, ale najważniejsze, że jest!
Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni. Jest dość długi co również mam nadzieję dodaje mi jakiś plus ;)
Dziękuję Wam za tyle pięknych słów, które mnie motywują. Jesteście najlepsi! ♥